Już jutro Tłusty czwartek. Jeśli jeszcze nie macie sprawdzonego przepisu na faworki to zapraszam na poniższy przepis. Faworki wychodzą pysznie chrupkie, łamiące się z każdym kęsem. Roboty nie za dużo, jeśli macie maszynkę do robienia makaronu bardzo to ułatwi pracę. Ale jeśli jej nie macie tonie problem, zawsze przy wałkowaniu można spalić kilka kalorii i w nagrodę zjeść jednego faworka więcej.
przepis znaleziony u LO
1 jajko
2 żółtka
1 łyżka octu
2 łyżki rumu
2 łyżki drobnego cukru
szczypta soli
2 łyżki bardzo miękkiego masła
80 g kwaśnej śmietany 12%
280 g mąki pszennej tortowej
olej rzepakowy do smażenia
cukier puder do posypania faworków
W misce umieścić jajko, żółtka, cukier oraz sól. Miksować chwilę do połączenia się składników po czym dodać do masy ocet i rum. Ponownie zmiksować. W następnej kolejności w misce umieścić bardzo miękkie masło oraz śmietanę. Wymieszać przy użyciu miksera po czym ciągle miksując do masy dodawać mąkę partiami. Wyrobić ciasto które powinno być gładkie. Następnie ciasto przełożyć na blat podsypany mąką i ugniatać ręcznie składając i rozpłaszczając ciasto. Gotowe ciasto owinąć w folię spożywczą aby nie wyschło i zostawić na blacie na około 10-20 minut. W garnku umieścić olej. Powinno go być tyle aby faworki swobodnie w nim pływały. Garnek umieścić na małym gazie i podgrzewać olej do czasu aż osiągnie temperaturę 180 stopni C (po wrzuceniu kawałka ciasta powinno się dookoła niego wytworzyć wiele bąbelków). W międzyczasie mniejszą porcję ciasta rozwałkować bardzo cienko. Ja robiłam to przy użyciu maszynki do makaronu. radełkiem wyciąć prostokąty o wymiarach około 3x9 cm. W środku każdego zrobić nacięcie i wywinąć jeden koniec ciasta przez to nacięcie. Tak przygotowane faworki smażyć w rozgrzanym tłuszczu około 30 sekund z każdej strony, no chyba że chcecie takie rumiane jak moje, wtedy czas smażenia wydłużyć. Usmażone faworki wykładać na talerz wyłożony papierem aby pozbyć się z nich nadmiaru tłuszczu. Przed podaniem posypać cukrem pudrem. Surowe ciasto można mrozić lub przechowywać w lodówce do 2 dni.
SMACZNEGO!!!
Chętnie bym się na takie cudowne faworki wprosiła - chociaż chyba nigdy ich nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńPychotka! *.*
OdpowiedzUsuńMoja Babcia robi najlepsze. :)
Faworki - ulubiony smakołyk na Tłusty Czartek :)
OdpowiedzUsuńa co zamiast rumu, nie pijam a żal kupować dla kapki:)
OdpowiedzUsuńMożna dać spirytus, chodzi o to że mocny alkohol powoduje że faworki chłoną mniej tłuszczu. Pozdrawiam
UsuńWyglądają wspaniale!
OdpowiedzUsuń