To było moje pierwsze zetknięcie z kuchnią marokańską. A to za sprawą samego Jamiego Oliviera. I mogę powiedzieć że na pewno chcę więcej. Klopsiki pełne smaków dzięki aromatycznym przyprawom i do tego soczysta wołowina. Ale ostrzegam że jeśli użyjecie gotowej, zmielonej wołowiny to możecie się rozczarować, bo danie nie będzie takie pyszne. Ja ostatnio przekonałam się jaka jest ogromna różnica między mięsem mielonym z półki sklepowej a takim świeżo zmielonym. Ale jako niedowiarek z natury oczywiście musiała się przekonać samodzielnie. Było to przy okazji przyrządzania CHEESEBURGERA. I chyba już nie wrócę do kupowania gotowego zmielonego mięsa, no chyba że dopadnie mnie straszny leń i nie będzie mi się chciało potem czyścić maszynki, bo z tym jest strasznie dużo zachodu. A wracając do marokańskich klimatów to dalej wertuje książkę z nadzieją na przeniesienie się do Maroka choć w wyobraźni aby wchłonąć trochę słońca na ten koszmarny czas przedwiosenny.
KEFTA
przepis z książki JAMIEGO OLIVIERA
KULINARNE WYPRAWY JAMIEGO
500 g mielonej wołowiny
1/2 czerwonej cebuli
1 łyżeczka kuminu
1 łyżeczka kolendry
1 łyżeczka mielonej ostrej papryki
kawałek imbiru
pęczek kolendry
sól
pieprz
oliwa
4 chlebki pita
1/2 czerwonej cebuli
kilka pomidorków koktajlowych
liście sałaty
jogurt grecki
harrisa
sok z 1/2 cytryny
oliwa z oliwek
sól
pieprz
Jogurt grecki wymieszać z harissą, uważając przy jej dodawaniu ponieważ jest dość ostra. Pomidorki przekroić i umieścić razem z sałatą w misce. Posolić, popieprzyć i przyprawić sokiem z cytryny i oliwą. Odstawić. W misce umieścić mieloną wołowinę. Dorzucić posiekaną drobno cebulę, ostrą paprykę, posiekaną kolendrę i starty na tarce imbir. W moździerzu umieścić ziarna kuminu i kolendry. Rozetrzeć je na drobny pył i umieścić z resztą składników w misce. Posolić i popieprzyć. Całość wymieszać dokładnie, przykryć szczelnie folią spożywczą i wstawić na co najmniej 30 minut do lodówki.
Po tym czasie z mięsa uformować równe kulki. Smażyć na rozgrzanej oliwie około 10 minut, pilnując aby klopsiki usmażyły się z każdej strony.
Pitę podgrzać w tosterze lub na suchej patelni. Do środka nakładać klopsiki z przygotowaną wcześniej sałatką, płatkami cebuli oraz sosem z harrisą.
SMACZNEGO!!!
Ostatnio po raz pierwszy skusiłam się na mieloną jagnięcinę.
OdpowiedzUsuńNie zrobię tego nigdy więcej!;)
Kefta pyszności:)
Wyglądają cudownie pysznie :).
OdpowiedzUsuńCo do mięsa mielonego to nie kupuję takowego. Jak mam lenia to idę na bazarek i proszę Panią, żeby zmieliła mi wybrany przeze mnie kawałek mięsa :)
no to też sposób, ja niestety bazarku nie mam w pobliżu :)
UsuńŚwietna alternatywa na obiad. Jak zawsze apetycznie u Ciebie. Sianko zapraszam Cię do konkursu fotograficznego, można wygrać dwie fajne książki z mojej kolekcji :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńo Gwyneth nie mam :) musze tylko pocelować obiektywem i może wyślę jakies foto :)
Usuńale pysznosci
OdpowiedzUsuńŚwietne danie. Wygląda mega apetycznie i nabrałam strasznej ochoty mimo iż do obiadu jeszcze trochę :)
OdpowiedzUsuńKocham kumin i harissę! Myślę, że wołowina świeżo zmielona u rzeźnika, też będzie dobra (dla tych co nie mają maszynki...), będzie??? Prawdziwe pyszności u Ciebie - jak zwykle. Chyba nie ma opublikowanej potrawy/wypieku, którego nie chciałabym natychmiast zjeść!
OdpowiedzUsuńbędzie, będzie :))) ważne żeby nie kupować już zmielonej :)
UsuńO, wspaniałe! Zrobiłam się naprawdę głodna!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
cieszę się Aniu że moje klopsiki tak na Ciebie podziałały :)
UsuńAle mam ochotę na takie danie :)
OdpowiedzUsuńAle pyszne!
OdpowiedzUsuńwygląda pysznie, chętnie bym takie zjadła na obiad dziś.
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawi mnie to danie, pierwszy raz się z takim spotykam :) wygląda bardzo smacznie!
OdpowiedzUsuńO rety, bardzo apetycznie to wygląda. A ja mam właśnie od niedawna takie postanowienie, że nie tykam mięsa mielonego z tacki. Ciułam na maszynkę :P
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo apetycznie, w dodatku zdrowo!
OdpowiedzUsuńO mniam, poczułam ssanie w żołądku..:)
OdpowiedzUsuńMniaam, uwielbiam - przypominają mi wakacje w Egipcie! Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl
OdpowiedzUsuńObserwuję niewiele blogów kulinarnych, ze względu na to, że większość z nich ma nieudane zdjęcia i potrawy wyglądają nieapetycznie. Jak zobaczyłam ten wpis, to od razu pociekła mi ślinka. Twoje zdjęcia są estetyczne, zachęcają do przygotowania dań. A ten przepis koniecznie muszę wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńbardzo mi miło że tak myślisz Miryo :) pozdrawiam :)
Usuń