Zdecydowanie idzie Wiosna. Chodź dochodzą mnie słuchy, że jednak na trochę się jeszcze schowa czuć ją już w powietrzu. Widać w świetlistych widokach za oknem i w mojej chęci założenia butów do biegania, lekkiej bluzy i przemierzania leśnych ścieżek. Czekam z niecierpliwością na nadchodzący weekend i jak pogoda dopiszę może już zacznę sezon biegowy. Ale to dopiero w sobotę, a dzisiaj zapraszam Was na pyszne i rozgrzewające danie kuchni indyjskiej. Bardzo dobrze poddające się obróbce ciasto z ciekawym dodatkiem czarnuszki, a do tego bardzo aromatyczne nadzienie przenoszące swym zapachem wprost do odległych Indii.
SAMOSY Z MIĘTOWYM SOSEM
znalezione na LAWENDOWY DOM OD KUCHNI
3 porcje
CIASTO
250 g mąki pszennej ( ale można tez użyć innych mąk)
4 łyżki oleju
1 łyżka masła
szczypta soli
1 łyżeczka kuminu w ziarnach
1/2 łyżeczki czarnuszki
NADZIENIE
2 ugotowane ziemniaki
1 ugotowana marchewka
3/4 szklanki cieciorki z puszki lub ugotowanej
1 cebula
1 łyżeczka nasion kolendry
1/ łyżeczki płatków chili
posiekana natka kolendry
kawałek startego imbiru
sól
olej do smażenia
SOS MIĘTOWY
jogurt naturalny
garść świeżych liści mięty
sok z cytryny
sól
Kumin rozetrzeć w moździerzu na drobny pył. Następnie wymieszać go razem z solą, czarnuszką oraz mąką. Dodać masło i wyrobić rozcierając palcami, po czym nadal wyrabiając partiami dodawać ciepłą wodę. Całość zagnieść, owinąć folia spożywczą i odstawić.
Ugotowane wcześniej ziemniaki oraz marchewkę rozgnieść. Używając znowu moździerza rozetrzeć razem płatki chili, sól oraz kolendrę. Na patelni podgrzać troszkę oleju, wrzucić przyprawy oraz imbir i chwilę podsmażać. Następnie dodać poszatkowaną cebulę i zeszklić, po czym wrzucić na patelnie cieciorkę i rozgniecione warzywa. Chwilę podsmażać. Na koniec dorzucić posiekaną kolendrę, wymieszać i odstawić do ostygnięcia.
Z ciasta uformować małe kulki wielkości śliwki. Każdą kulkę rozwałkować cienko w okrąg. Następnie przekroić na pół. Prostą krawędź złożyć tworząc stożek. Do każdego stożka wkładać porcję nadzienia i zlepiać od góry. Odkładać na blat. Gdy stożki będą już uformowane, smażyć je w głębokim tłuszczu do zrumienienia. Podawać z sosem wymieszanym ze wszystkich składników.
SMACZNEGO!!!
Wspaniały pomysł! Śliczny masz pojemniczek na oliwę, można wiedzieć skąd? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle ładne te samosy. Zdjęcia też! :)
OdpowiedzUsuńAch, Kochana, nawet nie wiesz, jak uwielbiam indyjskie specjały... I sos mietowy gaszący pożar chilli :) Idealnie w mój gust. Ale pomijając smak, wyszły Ci ślicznie!
OdpowiedzUsuńTwój przepis bardzo trafia w mój gust :)
OdpowiedzUsuńCo do wiosny... Od jutra ma być znów brzydko :(. A też mi się marzy już las i bieganie...
Pozdrawiam Cię serdecznie! :)
Wczoraj też robiłam samosy, ale takie podróby bardziej:P Właśnie dowiedziałam się (wygooglowałam) co to jest czarnuszka:P Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSiankoo, na weekend ma powrócić zima, więc buty do biegania załóż dziś:-). Ja zrobiłam to już w poniedziałek. Zazdroszczę samozaparcia tym, którzy biegają cały rok, w mróz i śnieżyce także.Niestey,ja co roku, robię sobie zimową przerwę.
OdpowiedzUsuńA co do Twego dania - jest cokolwiek pracochłonne, ale efekt musi być fantastyczny! Uwielbiam taki sos miętowy!
Samosy lubię a sos miętowy musi świetnie komponować się jako dodatek. muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńpoprosimy na kolację! :)
OdpowiedzUsuńale ładnie pozawijałaś te samosy!:)
OdpowiedzUsuńPyszne pierożki z wybornym sosem!
OdpowiedzUsuńPróbuję przekonać siebie, że warto biegać,
ale jestem chyb zbyt mało przekonująca;)
Uwielbiam samosy:-) a z tym sosem to już w ogóle poezja:-)
OdpowiedzUsuńPysznie wyglądają:)
OdpowiedzUsuń