Pierwsze starcie z ciastem francuskim (które w sumie tak naprawdę ciastem francuskim nie jest a ciastem drożdżowym listkowanym masłem ) i muszę przyznać że nie było tak strasznie jakby się wydawało. Przede mną jeszcze trochę wprawy aby idealnie się udało, ale wierzę że "ćwiczenie czyni mistrza". Zakasam więc już rękawy i planuję kolejne francuskie wypieki, bo pomimo bolących dłoni i wysiłku jaki trzeba włożyć w wałkowanie to smak domowego francuskiego ciasta jeszcze ciepłego, dopiero co wyjętego z piekarnika rekompensuje cały włożony wysiłek. Wam też proponuję podjąć to wyzwanie, naprawdę warto.
Razem ze mną francuskie w ten weekend wałkowali w ramach WYPIEKANIA NA ŚNIADANIE :
PAWEŁ, JUSTYNA, DOBRAWA, GOSIA, KINGA, MARZENA, NIEBIESKA PISTACJA, DOROTA, LIDIA, ANNA, WIOSENKA, MONIKA, IZA, KAMILA, MONIKA,
CROISSANTS
przepis Philippe Conticini
ZACZYN
70 g mąki pszennej tortowej
10 g świeżych drożdży
65 g mleka (w temperaturze pokojowej)
CIASTO
85 g wody
85 g masła (stopionego i wystudzonego)
8 g drobnej soli
55 g cukru pudru
340 g mąki pszennej tortowej
15 g świeżych drożdży
250 g masła
1 jajko roztrzepane
Przygotowywanie ciasta francuskiego należy zacząć od przygotowania zaczynu. W misce umieścić drożdże (ilość przeznaczoną na zaczyn), letnie mleko oraz mąkę. Całość utrzeć na gładką masę po czym przykryć folią spożywczą i umieścić w ciepłym miejscu na około godzinę lub do czasu aż masa podwoi swoją objętość.
Gdy tak się stanie można zająć się przygotowywaniem ciasta. W misce umieścić resztę drożdży oraz letnią wodę i odstawić na około 5 minut. Do większej miski przesiać mąkę, sól i cukier po czym dodać przygotowany wcześniej zaczyn oraz roztopione i ostudzone masło. Całość miksować na niskich obrotach około 2 minut. Po tym czasie do ciasta dodać odstawione wcześniej drożdże z mąką i następnie wyrabiać ciasto około 10 minut na średnich obrotach do czasu aż ciasto zrobi się gładkie i elastyczne. Miskę z ciastem przykryć folią spożywczą i odstawić w ciepłe miejsce na około 30 minut do podwojenia swojej objętości. Po tym czasie z ciasta uformować kulę którą zawinąć w folię spożywczą i umieścić na noc w lodówce.
Następnego dnia masło wyjąć na około godzinę przed użyciem a ciasto rozwałkować na prostokąt o grubości 1 cm i umieścić w zamrażarce na 30 minut. Masło gdy już zrobi się w miarę miękkie rozwałkować między dwoma kawałkami folii na prostokąt także o grubości 1 cm a wielkości o 1 cm mniejszy z każdej strony niż prostokąt z ciasta. Rozwałkowane masło ułożyć na cieście a następnie całość złożyć w 3 części jak list. Całość rozwałkować na prostokąt który ponownie złożyć, obrócić o 90 stopni i ponownie rozwałkować i złożyć. Czynności powtórzyć jeszcze czterokrotnie. Następnie złożone ciasto owinąć folią spożywczą i włożyć na godzinę do lodówki. Po tym czasie ciasto wyjąć, rozwałkować na prostokąt o grubości 0.5 cm i wysokości 20 cm. Nierówne brzegi przyciąć i z ciasta wycinać trójkąty o wysokości 20 cm i podstawie 10 cm. Każdy trójkąt zawinąć zaczynając od jego podstawy i umieszczając jego koniec na dole w innym przypadku rogale podczas wyrastania się rozwiną. Uformowane rogale układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia na której umieścić również miseczkę z wodą po czym całość przykryć ściereczką lub folią spożywczą. Blachy z rogalami odstawić na 2 godziny do wyrośnięcia. W tym czasie rogale powinny zwiększyć swoją objętość o około 80 %. Temperatura w pomieszczeniu w którym wyrastają rogale nie powinna przekraczać 23 stopni żeby masło w surowych rogalach nie zaczęło się topić. Piekarnik nagrzać na 200 stopni, gdy to się stanie na jego dnie umieścić formę z zimną wodą. Rogale przed wstawieniem do pieca posmarować rozbełtanym jajkiem, z blachy zdjąć miseczkę z wodą a blachę z wyrośniętymi rogalami wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec około 15-17 minut uważając aby wierzch się nie spalił. Tak naprawdę temperatura pieczenia i czas zależy od piekarnika, ważne aby rogale za szybko się nie zrumieniły bo wtedy będą w środku surowe. W trakcie pieczenia nie otwierać piekarnika.
Wow! Pyszne:-)
OdpowiedzUsuńSuper Ania! dzięki za wspólny wypiek:))
OdpowiedzUsuńsama tak bardzo chciałabym je zrobić, ale troszkę bardzo się obawiam! wydaje się trudne, chociaż czasem strach ma tyle wielkie oczy i potem pozostaje śmiać się ze swojego strachu :) Tobie te croissanty wyszły rewelacyjnie, podziwiam! totalnie, jak z francuskiej kawiarenki. i te Twoje wspaniałe zdjęcia. oddają klimat smaku tego co nam prezentujesz.
OdpowiedzUsuńDzięki Jey :) Koniecznie spróbuj i pamiętaj nastaw się pozytywnie to na pewno się udadzą :)
UsuńPrzepiękne :) Już nie mogę się doczekać kolejnego "wypiekania..."
OdpowiedzUsuńPiękne, takie wyrośnięte i rumiane: ) Też muszę się w końcu zabrać za domowe croissanty: )
OdpowiedzUsuńzdjęcia jak zawsze fenomenalne! dziękuję za wspólne wypiekanie:)
OdpowiedzUsuńPrzeeeepiekne!! :) Dzieki za wspolne wypiekanie
OdpowiedzUsuńTeż wierzę, że trening czyni mistrza i walczę z tym francuskim i walczę :-) Podobno dobrze wyrobione ciasto zwiększa swoją objętość podczas pieczenia nawet do 15 razy. Moje póki co, tak 3 razy :-)) Twoje wygląda idealnie. Muszę przetestować taki przepis z drożdżami.
OdpowiedzUsuńpysznie wyglądają, ślinka cieknie:)
OdpowiedzUsuńbardzo apetycznie wyglądają :) dzięki za wspólne pieczenie
OdpowiedzUsuńPrzepiękne wyszły! Ja się zabieram i zabieram ale jakoś nie zebrałam się jeszcze na odwagę ;)
OdpowiedzUsuńDoskonałe! Dziękuję za wspólne śniadaniowanie!
OdpowiedzUsuńPiękne i zdjęcie jak zwykle wymiata :** Dzięki za wspólne pieczenie :*
OdpowiedzUsuńSliczne! Nie ma sie do czego przyczepic :) Wpadam dzis na sniadanie :))
OdpowiedzUsuńOj Majko zapraszam Cię serdecznie :)
UsuńŚliczne :), dziękuje za wspólne pieczenie.
OdpowiedzUsuńwyszły przepiękne!!! jak malowane
OdpowiedzUsuńkolejne trudy za nami :) dzięki za rady przed pieczeniem :):):)
OdpowiedzUsuńMoja Droga, przywiązałam się do croissantów Piera Herme, ale te tutaj... też bym chciała.
OdpowiedzUsuńŚniadanie, u Ciebie, w sobotę?
U mnie juz nie ma , więc porywam Twoja i zmykam, mniam. Dzięki za wspólny czas.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia są tak kusząco piękne! Cudoo! Śliczne rogaliki. :)
OdpowiedzUsuńWyszły idealne! Zadroszczę efektu :D
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem co najbardziej lubisz - czy gotować, czy fotografować, czy jeść. Ale te dwa pierwsze na pewno wychodzą Ci znakomicie! A z jedzeniem to chyba każdy sobie jakoś poradzi ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia, idealne croissanty no i... do następnego wypieku!
wow, gratuluję zaparcia :)
OdpowiedzUsuń