Wiem, wiem tym razem mam lekkie opóźnienie, bo za chwilę będzie już połowa czerwca, ale nadrabiam zaległości których przysporzył mi wyjazd nad morze. Muszę się śpieszyć bo zaraz czeka mnie ponowny wyjazd na cały tydzień, tym razem do Warszawy, ale o tym później. Maj jak wszystko co dobre szybko się skończył zostawiając mnie z wieloma zaległościami, które powoli nadrabiam.
1. RZODKIEWKA
Maj to dla mnie w tym roku miesiąc mocno rzodkiewkowy a to za sprawą PIECZONEJ RZODKIEWKI, którą odkryłam niedawno. Jest przepyszna i można ją podjadać bezpośrednio z blaszki jak i z nią eksperymentować. Ja dodałam ja do tego MAKARONU, który polecam Wam bardzo. Ale to nie to wszystko. Z liści mojej majowej bohaterki przygotowałam także to PESTO, które również wylądowało we wspomnianej wcześniej paście.
2. MAMUSHKA OLI HERCULES
To mój nie całkiem już nowy nabytek, który ostatnio wzbogacił bibliotekę. Książką w której znajdziecie nie tylko pyszne przepisy, ale także piękne zdjęcia i codziennie historie zza ukraińskiej granicy. Historie i smaki takie bliskie za sprawą mojej Babci i Dziadka pochodzących ze Wschodu.
3. BZY
Co tu będę dużo pisać. Nie tylko ja uwielbiam te przepięknie pachnące majowe kwiaty. Zapach ich roznosi się wszędzie umilając majowe wieczory.
4. BŁYSK
Najnowsza płyta Heya to mój prezent na Dzień Matki. Zasłuchuję się w niej prawie codziennie i z każdym kolejnym przesłuchaniem bardziej mi się podoba. Jest całkiem inna od pierwszych płyt które uwielbiałam w młodzieńczych latach. W sumie uwielbiam je do dziś. Za każdym razem słysząc Teksańskiego wracają same miłe ognioskowe wspomnienia.
5. POLSKIE MORZE
Przełom maja i czerwca po raz kolejny wybieramy na pierwszy wakacyjny wypad nad morze. Bardzo lubię ten czas za nieprzepełnione plaże i brak widocznych tłumów turystów. W tym roku pogoda dopisała nam bardzo. Codziennie wyleganie się na plaży, puszczanie baniek mydlanych wprowadziło wakacyjny nastrój.
Wow... ostatnio też robiłam pesto z rzodkiewki z Kcalmara!Twoje wygląda równie apetycznie, miałam inne plany kulinarne ale narobiłaś mi na nie apetytu :)
OdpowiedzUsuńMamushkę uwielbiam. Próbowanie pieczonych rzodkiewek jeszcze przede mną, a morze o tej porze roku najpiękniejsze :-).
OdpowiedzUsuńMi też po maju została miłość do pesto z liści rzodkiewek :) Zazdroszczę Wam tego wyjazdu nad morze, bo pogodę mieliście fantastyczną!
OdpowiedzUsuń