Lubię stare, rodzinne przepisy zapisane na pożółkłych kartkach, pachnące olejkiem migdałowym, którym przesiąkały przez lata trzymania w kuchennej szafce przeznaczonej na bakalie i przyprawy. Powciskane w pękaty zeszyt razem z kartkami z gazet skrupulatnie zbieranymi przez lata. Moja babcia miała taki zeszyt. Dawno temu wzięłam go żeby przepisać jej notatki, ale jakoś tak wyszło że się za to nie zabrałam i dobrze bo dzisiaj wystarczy mi że go wyciągnę , powącham i od razu wracają pyszne smaki i obrazy z dzieciństwa.
Poniższe pierniki zostały wykonane z przepisu rodzinnego mojej przyjaciółki. Od razu się przyznaję, że moja rola w tym przypadku sprowadzona została do lukrowania. Mamy taką małą tradycję, że co roku spotykamy się i ambitnie pieczemy oraz lukrujemy pokaźną liczbę pierniczków. Podział na rolę jest już ustalony z góry. Monika z mamą przygotowują ciasto, wałkują i wycinają , a my z babcią lukrujemy całe stosy. I tak co roku chyba już od 10 lat.
PIERNIKI
1 kg mąki pszennej
2 jajka
1 szklanka miodu
1 szklanka cukru
1 szklanka mleka
1 łyża sody
1 kostka margaryny
1/4 kostki smalcu
2 torebki przyprawy do piernika
W garnku roztopić margarynę, smalec, cukier , miód i przyprawę korzenną. Odstawić do przestygnięcia. Jajka oraz sodę rozprowadzić w mleku. Przesianą mąkę dodać stopniowo do rozpuszczonych składników ciągle mieszając. Na końcu dodać zawiesinę z mleka i sody. Wyrobić ciasto, w miarę potrzeby posypać mąką. Odstawić na minimum na 1 godzinę do lodówki lub chłodnego miejsca. Ciasto cienko rozwałkowywać i wykrawać z niego różne kształty. Układać na blaszce posmarowanej tłuszczem lub wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni około 10-15 w zależności od grubości pierniczków.
SMACZNEGO!!!